Robert Polok

Pastylka tolerancji

Schizofrenia, zaburzenia nastroju i nerwice – to najczęstsze dolegliwości psychiczne, na które cierpi ponad pół miliona Polaków. Jak można im pomóc? Skutecznie lecząc i akceptując w społeczeństwie.

Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej to powołana przez księdza Arkadiusza Nowaka fundacja, która upowszechnia prawa pacjentów. Jeśli mają one dotyczyć grup chorych szczególnie dyskryminowanych – sprawa wydaje się nadrzędnej wagi. – Jesteśmy z irracjonalnych powodów uprzedzeni do osób chorych psychicznie – mówi ksiądz Nowak, znany ze swego wieloletniego zaangażowania w pomoc zakażonym wirusem HIV i chorym na AIDS. – A przecież powinniśmy kierować się w życiu prostą zasadą, by traktować innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Dlatego warto zrobić rachunek sumienia, bo postawa społeczeństwa wobec chorób psychicznych jest miarą naszego humanizmu.

Nie jest z tym w Polsce najlepiej, o czym przekonują się codziennie tysiące chorych i ich najbliżsi. Czują się napiętnowani, są wyrzucani z pracy lub pozbawieni możliwości nauki. Choć oficjalnie wszyscy odżegnują się od dyskryminowania osób cierpiących na zaburzenia psychiczne, jest to wciąż ta grupa schorzeń, do których nie ma sensu się przyznawać. Po pierwsze wstyd, po drugie – każdy obawia się ryzyka przykrych konsekwencji. – Dane statystyczne świadczą o wzroście liczby osób odwiedzających Poradnie Zdrowia Psychicznego, więc dziwię się, że w Polsce problem ten wciąż traktowany jest marginalnie – mówi prof. Marek Jarema, krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii. Być może, na nikim nie robi wrażenia liczba 50 mln ludzi, dotkniętych chorobami psychicznymi na świecie – ale ponad półmilionowa armia chorych w Polsce to już poważny problem, który powinniśmy zauważać. – Lęk przed chorymi psychicznie i przekonanie, że są oni niebezpieczni, wynika z braku wiedzy i stereotypów zakorzenionych w świadomości społeczeństwa – uważa prof. Aleksander Araszkiewicz, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Wielokrotnie powtarza, że sprawcami wielu wypadków czy drastycznych morderstw nie są wcale ludzie chorzy. Jeśli natomiast przestępstwa dopuści się taka osoba – rozgłos ma zapewniony niejako z urzędu, co jest krzywdzące dla całego środowiska pacjentów. Niepotrzebne odium spada wtedy na całą psychiatrię, ludzie zaczynają się bać, a ich agresja w stosunku do chorych wzrasta. Dotyczy to głównie schizofrenii – choroby dotykającej 1% populacji. To niewątpliwie jedno z najcięższych zaburzeń psychicznych i najczęstsza przyczyna hospitalizacji (cierpiący na schizofrenię stanowią 1/4 wszystkich pacjentów szpitali psychiatrycznych w Polsce). Z badań przeprowadzonych przez CBOS w 2001 i ubiegłym roku wynika, że 26% Polaków nie słyszało w ogóle o schizofrenii, ponad 60% wie o tej chorobie niewiele, a prawie 40% odczuwa obawy przed kontaktem z osobą nią dotkniętą. Ponad 2/3 Polaków uważa, że jest to dolegliwość, którą należy ukrywać. – Ryzyko zachorowania jest jednakowe dla obu płci – mówi prof. Marek Jarema. – Pierwsze objawy ujawniają się zwykle w okresie dojrzewania, kiedy kształtuje się osobowość, u progu studiów, kariery zawodowej, co niestety przekreśla realizację planów życiowych. Co ciekawe, jak alarmują psychiatrzy, większość chorych jest nieświadoma swoich objawów i nigdy nie trafia do specjalistów (leczy się niespełna połowa!). Poza tym, z powodu wysokiej ceny nowoczesnych leków, większość pacjentów przyjmuje preparaty stare, obciążone wieloma działaniami niepożądanymi. W efekcie przerywają terapię, bo kuracja okazuje się większym utrapieniem od samej choroby. – Tzw. neuroleptyki I generacji wywierają oczywiście korzystny wpływ na objawy schizofrenii, likwidując omamy, urojenia i zaburzenia myślenia. Opóźniają również nawroty choroby – mówią psychiatrzy. – Ale za cenę ich stosowania pacjent cierpi na skurcze mięśni, zaburzenia widzenia, niepokój, sztywność, ślinienie. Dlatego, według badań sondażowych, aż 61% pacjentów przerywa terapię. Skutki są łatwe do przewidzenia: schizofrenii nie można skutecznie wyleczyć, po odstawieniu medykamentów szybko następuje jej nawrót. Od kilku lat coraz większą popularność zdobywają neuroleptyki II generacji. Są one pozbawione wspomnianych działań niepożądanych, a więc znacznie lepiej tolerowane. Z powodu wysokiej ceny korzysta z nich w Polsce tylko 25% chorych (koszt miesięcznej kuracji u niektórych może oznaczać wydatek 500–800 zł).

<PAGEBREAK>

Jakie są tego skutki? Zaledwie 2% chorych na schizofrenię pracuje zawodowo w pełnym wymiarze godzin (75% korzysta z renty inwalidzkiej). – A przecież to nie jest dolegliwość, która musi prowadzić do inwalidztwa – zwraca uwagę prof. Jarema. – Ludzie, których stać na nowoczesne leczenie, żyją w społeczeństwie jak zdrowi, o ich problemach nikt nie wie, a nawet się ich nie domyśla. Zdaniem specjalistów, 75% chorych leczonych w ambulatoryjnych poradniach zdrowia psychicznego powinno – zgodnie z indywidualnymi potrzebami – zostać włączonych w programy rehabilitacji społeczno-zawodowej, by móc pracować i zarabiać na życie. Po co utrzymywać armię rencistów? Nowoczesne neuroleptyki II generacji są refundowane – ale tylko tym pacjentom, u których starsza grupa preparatów okaże się nieskuteczna. Tymczasem zdaniem ekspertów, już pierwszy epizod schizofrenii powinien być leczony nowoczesnym neuroleptykiem, by niepotrzebnie nie narażać pacjenta na nieprzyjemne działania niepożądane lub zmianę preparatu.

Aby cel ten udało się osiągnąć, psychiatrzy mają nadzieję na wdrożenie Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Nad jego projektem dyskusje trwają już od kilku lat. – Pierwszy projekt Programu powstał ponad dziesięć lat temu, ostatnio został poddany poważnym korektom, w czym wielki udział miało Polskie Towarzystwo Psychiatryczne – mówi prof. Marek Jarema. Na przyjętą w 1994 roku ustawę o ochronie zdrowia psychicznego Polska czekała 25 lat (przez cały ten czas byliśmy jednym z ostatnich państw w Europie, które nie miało żadnego dokumentu gwarantującego prawa chorym psychicznie). Czy teraz musimy uzbroić się w równie długą cierpliwość? Lista spraw do załatwienia wydłuża się z każdym rokiem. Chodzi zwłaszcza o rozwój kompleksowego systemu opieki środowiskowej, wymagający integracji ze strony różnych resortów: ochrony zdrowia, pomocy społecznej, edukacji i pracy. Potrzebne są np. mieszkania chronione dla osób, które nie wymagają hospitalizacji, hostele, gdzie do zdrowia dochodzi młodzież wypisana z oddziałów psychiatrycznych. Ten system opieki ambulatoryjnej najbardziej kuleje w polskiej psychiatrii i należy go jak najszybciej unowocześnić.

Leczenie zaburzeń psychicznych nie ogranicza się do podawania samych leków. Ważna jest także edukacja całego społeczeństwa, którą chce prowadzić Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej. – Brak wiedzy na temat chorób psychicznych skutkuje brakiem tolerancji, strachem, dyskryminacją osoby chorej i jej społeczną izolacją – sumuje założyciel tej instytucji, ksiądz Arkadiusz Nowak. Jak szybko chorzy psychicznie będą mogli się integrować z całym społeczeństwem, zależy od nas wszystkich. Życie z chorobą psychiczną nie jest łatwe. Ale może być mniej trudne, jeśli nie trzeba odkrywać prostych prawd bolesną metodą prób i błędów, gdy można liczyć na sprzymierzeńców, rozumiejących oraz akceptujących chorobę.

Najczęstsze zaburzenia psychiczne:

SCHIZOFRENIA – jest przyczyną 10% samobójstw. Początek choroby u mężczyzn przypada na wiek 17–30 lat. Kobietom pierwszy epizod zdarza się pomiędzy 20. a 40. rokiem życia. Schizofrenia dosłownie oznacza „rozszczepienie umysłu”. Twórcą tego terminu był szwajcarski psychiatra Eugen Bleuer, który w 1911 roku dla opisu objawów choroby posłużył się greką. Schizo znaczy „rozszczepiam”, phren - rozum, serce. Współcześni psychiatrzy dopowiadają: to rozszczepienie pomiędzy myśleniem i czuciem. Obydwa procesy przebiegają niezależnie, a pacjent ma trudności w ich łączeniu. Schizofrenicy nie potrafią odróżnić fantazji od rzeczywistości, zapanować nad emocjami.

DEPRESJA – dotyka 26% kobiet i 15% mężczyzn w różnym wieku. Prawdopodobnie schorzenie ma podłoże genetyczne i związane jest z nieprawidłowym funkcjonowaniem systemu przekazywania impulsów nerwowych w mózgu, regulowanym przez tzw. neurotransmitery: serotoninę, noradrenalinę, dopaminę. Depresja jest chorobą nastroju (afektu). Stąd mówi się dziś raczej o chorobie afektywnej. Może ona mieć postać: * jednobiegunową, gdy w życiu chorego trwa wyłącznie stan przygnębienia i smutku; * dwubiegunową, kiedy po tym okresie chory wpada w czas manii, czyli stan nieuzasadnionego zadowolenia, radości i chorobliwej ekscytacji.

NERWICE – dotykają około 9% społeczeństwa, dwukrotnie częściej zapadają na nie kobiety niż mężczyźni. Przyczyną jest uraz psychiczny, spowodowany trudną sytuacją życiową, np.: wiadomość o śmierci osoby bliskiej, wypadek, konflikt w pracy. Chory ma poczucie zmiany stanu psychicznego, często żyje w lęku. Istnieją liczne podziały nerwic – na lękową, z natręctwami, histerię itd. W histerii pacjent doświadcza porażeń kończyn, różnych znieczuleń skórnych, nagle traci głos, wzrok lub słuch. W przypadku nerwicy natręctw pojawiają się uporczywe myśli, które wywołują w nim obowiązek wykonania pewnych czynności (np. wielokrotnego mycia rąk lub odkażania mieszkania przed zarazkami).

autor: Paweł Walewski

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Bóle głowy

Z powodu bólu głowy cierpi aż 70% Polaków, a około 30% miewa je często. Blisko 15% uskarża się na napady migreny, które zdecydowanie częściej atakują ...

czytaj więcej

Niedowład po grypie

Z lek. med. Tadeuszem Przytulskim, specjalistą neurologiem z Centralnej Wojskowej Przychodni Lekarskiej CEPELEK w Warszawie, rozmawia Magdalena Jarosz.

czytaj więcej
POKAŻ